poniedziałek, 4 lutego 2013

Relacja z pokazu Gaveł.

Wszystko zaczęło się bardzo ciekawie. Otrzymaliśmy osobiste zaproszenie od Gavła na zamknięty pokaz. Można było czuć się wyróżnionym, skoro był on zorganizowany tylko na sto osób. Prośba samego projektanta o przyjście w jego ubraniach, zrobienia fotorelacji z pokazu oraz obiecanego 'after party' i kolejnego 'after party' po 'after party' do samego rana, wydawała się świetną okazją na wyjazd do Warszawy. Miejsce oraz lista sponsorów budziły dość pozytywne odczucia na temat tego, co miało się tam wydarzyć. Sam pokaz miał przedstawiać jesienno-zimową kolekcję na sezon 2013/2014 i miał odbyć w największym pomieszczeniu pałacu Zamoyskich, z racji rosnącego zainteresowania wydarzeniem. 31 stycznia o godzinie 23.58 Gaveł oficjalnie zamknął listę gości.

Obiecane miejsce pokazu. Pałac Zamoyskich. 


Projektant zaczął rozdawać dodatkowe zaproszenia. Również zrobił losowanie dziesięciu osób, co było tylko tanim chwytem marketingowym. Nas zaprosił osobiście dwa tygodnie wcześniej, pisząc, że będzie to 'mega zamknięty pokaz'.

 
Na miejscu, jednak, niespodzianek nie zabrakło. Nie było obiecanej zamkniętej listy gości, przez co wejść mógł każdy. Idąc dalej, cudowna sala okazała się wielką cieplarnią na górze przypałacowego klubu. Dokoła porozstawiane były krzesła, na których mogli usiąść tylko przedstawiciele mediów i koledzy Gavła. Ja z Gosią mogliśmy co najwyżej postać, pomimo wcześniej zapowiedzianej listy, która z racji rangi tego wydarzenia, miała zagwarantować nam jakieś miejsce.

Obiecane 'after party' u Gavła :


             
                 Zdjęcie pokazujące miejsce pokazu o godzinie 23:39, a właściwie koniec 'eventu' i             zapowiadanego 'after party'.




Sam pokaz wyglądał bardzo dziwnie. Chwilę po 22.00 po prostu weszła modelka i wszyscy zamilkli. Muzyka była fatalnie dobrana do tego, co było przedstawiane na wybiegu. Utwory zmieniały się w niespodziewanym momencie, nie tworząc żadnej spójnej całości. Same ubrania były interesujące - futra i skóry to cecha charakterystyczna tego projektanta. Kolekcja jednak bardziej przypominała letnią, niż zapowiadaną jesienno-zimową. Gaveł nie pokazał praktycznie nic nowego, w porównaniu do tego, co zaprezentował ponad pół roku temu w Sopocie. Tamta kolekcja wydawała się zdecydowanie lepsza i bardziej przemyślana. Naszą uwagę zwróciły również motywy agrafek na krótkich spodenkach. Pierwszym skojarzeniem jakie wywołały, była myśl, że pierwszy tego nie zaproponował, skoro od dawna można oglądać takie inspiracje na blogach modowych. Ciekawa natomiast była ślubna propozycja projektanta w mrocznym wydaniu.


















Samą "rangę" wydarzenia przyćmiła obecność osób medialnych, w którą to Gaveł ostatnio najbardziej inwestuje. Ubogo przygotowana "sala", nie nadająca się do "pokazu". Niewielka kolekcja, fatalna muzyka, jednak za to udana 'ścianka' i pamiątkowe zdjęcia.
Sam projektant, który tak ochoczo zapraszał nas na pokaz, wykazał się bardzo lekceważącym stosunkiem. Gdy Mikołaj podszedł do niego i podał mu rękę, gratulując pokazu, on najzwyczajniej w świecie odwrócił się bez słowa i odszedł.
Gaveł stwierdził, po rozmowie na 'Facebooku', że Mikołaj do niego nie podszedł i nie przywitał się. Widać, że miał spore problemy w rozpoznaniu swojego gościa, który jako jedyny przyszedł w jego ubraniach.
Jedynym pocieszającym aspektem sprawy była krótka rozmowa i zdjęcia z Panem Robertem Kupiszem, który okazał się niezwykle sympatycznym człowiekiem, z wysoką kulturą osobistą, której niektórym na tej imprezie zdecydowanie zabrakło.




I tak oto wielki pokaz "młodego Galliano" się zakończył. Około godziny 23.30 prawie nikogo już nie było. Obiecane 'after party' i jeszcze kolejne 'after party po after party' do rana i 'mega zamknięty pokaz', okazały się jednym wielkim kłamstwem, które kosztowało nas kilkaset kilometrów podróży i spędzoną noc na Dworcu Centralnym.
A tak to mniej więcej wyglądało:
















A w sobotę rano zaglądamy na 'Facebooka' i co widać? Artykuły, relacje, które opisują to wydarzenie tak, jakby był to co najmniej 'Fashion Day' zakończony imprezą do białego rana. Po co sprzedawać ludziom taką złudną wizję rzeczywistości? Po co najpierw 'wabić ich jak pszczoły do miodu', a potem nawet nie okazać im szacunku jako gościom? Po co to wszystko? Czyżby Gaveł mierzył innych swoją miarą? Uważał, że autosugestia czyni cuda? My za taki 'cyrk' dziękujemy i mamy nadzieję, że poza nami były tam też inne, świadome osoby, które umiały przeanalizować to, co obiecane z tym, co zastali i wyciągnąć wnioski.

6 komentarzy:

  1. Piekne zdjecia M&M'sy... pewnie dlatego krzesła nie dostaliście bo sie do niczego nie nadajecie...

    OdpowiedzUsuń
  2. byl after w klubie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. jak zwykle wszyscy wyladowali w GLAMIE!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pokazał swoje prawdziwe oblicze ,niedojrzały emocjonalnie i nieodpowiedzialny chłoptaś,no z czym do ludu? jak mu nie wstyd zapraszać gości i wystawić ich do wiatru nie mówiąc o poniesionych kosztach podróży i straconym czasie zaproszonych osób.

    Zrobić medialny szum wokół siebie to widać dla niby projektanta jedyny sposób na sukces,na inny go nie stać. Na wizjach się skończyło,urojenia a może to schizo.
    Za wysoką poprzeczkę sobie postawił.
    Jak można poważać takiego osobnika obłudnika,gdzie mu tam na salony!
    Co do kolekcji,to żadna rewelacja.
    TYŁKI SIĘ ODPARZĄ ludziom w tych skórach. Nie ekologicznie,nie trendy,nie twórczo.
    No z czym do ludu,czym i kim się tu zachwycać?

    OdpowiedzUsuń
  5. Na miejscu modelek i nie tylko, wstydziłabym się dalej uczestniczyć w pokazach, prezentować i nosić na sobie szmato-skóry wykreowane w jak najgorszym stylu przez osobę ignorującą ludzi i on chce dla nich projektować i szyć?.

    Jest w tym wyraźna sprzeczność dająca sporo do myślenia!!!.

    Jak można tworzyć jeśli nie ma się DUSZY a ludzi ma się za nic i w głębokim poważaniu????? .
    olać takiego gościa,

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety na tego typu 'eventy' trzeba mieć jednak poprawkę. Nie wszyscy projektanci tacy są, ale jeżeli ktoś już nas zaprasza, to lepiej upewnić się, czy nie będzie niespodzianek. My niestety zaufaliśmy Gavłowi myśląc, że traktował nas poważnie. Widać jednak, że ten człowiek mierzy innych swoją miarą.

    OdpowiedzUsuń